niedziela, 28 grudnia 2014

Books - the best things in my life

Hi Dreamers!

Dzisiejszy post to już nie jest recenzja ;). Dzisiejszy post jest o książkach, a tak właściwie o czytaniu i o mojej przygodzie z nim związanej.
Co ja tu będę pisać, zapraszam do czytania :D.
Sama przyznaję, że kiedyś nie lubiłam czytać. Wszystko się jednak zmieniło, kiedy przeczytałam serię "Harry Potter". Tak mi się spodobała, że przeczytałam ją, od początku do końca i po kolei, 3 razy. Wtedy odkryłam, że czytając, przenosisz się do innego, lepszego świata. Książka to niesamowite narzędzie, które wyzwala w ludziach wyobraźnię. Czytając przenosisz się do świata przedstawionego w książce, widzisz wszystko przed oczami. Czasami nawet trochę we własnej wyobraźni zmieniasz wydarzenia, które Ci się nie spodobały lub czasami Cię załamały, na lepsze, takie, które według Ciebie będą bardziej pasowały. Wyobraźnia jest nam bardzo potrzebna i ważne jest to, żeby ją rozwijać. Żeby znaleźć coś, co Ci w tym pomoże, wcale nie musisz daleko szukać. Wystarczy po prostu otworzyć książkę i zacząć ją czytać. 
Kiedy próbowałam 4 raz przeczytać "Harry'ego Pottera" nie dawałam już rady, ze znudzenia. Wszystko w niektórych momentach znałam na pamięć. Uznałam, że muszę przeczytać coś innego. 
Kolejna seria, za którą się zabrałam to "Zmierzch". To kolejna seria, którą przez ciągłe czytanie, obrzydziłam sobie na kilka lat. Potem zaczęłam czytać jeszcze więcej książek.
Teraz pewnie myślicie sobie: "Jak można w ogóle czytać te same książki kilka razy pod rząd?", a ci, którzy czytania nie cierpią tak sobie mogą pomyśleć: "Te książki są takie grube. Po co w ogóle je czytać, a co dopiero tyle razy?!". Dlaczego te książki czytałam tyle razy? Sama nie umiem sobie odpowiedzieć na to pytanie. Ale wiem, że to kilkakrotne ich czytanie wcale mi nie zaszkodziło. Dzięki nim przekonałam się, że czytanie to naprawdę cudowna i piękna rzecz, która wprowadza nas w cudowny świat marzeń i nieprawdopodobnych wydarzeń, które w rzeczywistości nigdy się nie zdarzą. Jednak po przeczytaniu jakiejkolwiek książki, jest nadzieja i wiara w to, że wszystko jest możliwe, piękniejsze i ogólnie lepsze. To bardzo dobre. Czytając przenosisz się w magiczny świat książki, widzisz wszystko oczami jej bohaterów. Czytając  możesz też uruchomić swoją wyobraźnię, która jest naprawdę ważna, ponieważ potrafi nam pomóc praktycznie we wszystkim, np. w szkole: praca na plastykę, wygląd jakiegoś plakatu czy prezentacji. Ludzie niewiele rzeczy widzą w swoich głowach, ponieważ brakuje im właśnie wyobraźni. Myślą, że nie muszą sobie nic wyobrażać, bo wszystko mogą zobaczyć na ekranie swojego telewizora, komputera czy telefonu. To nie jest prawda. 
Wiem, że niektórzy nienawidzą, nie znoszą lub po prostu nie cierpią czytać, a jedynymi książkami, które przeczytały, są lektury szkolne. Być może do czytania zniechęca ich długość niektórych książek. Jednak tym wszystkim, którzy tak myślą, polecam rozpocząć czytać. Dzięki czytaniu rozwijacie Wasze słownictwo no i oczywiście wyobraźnia. Zachęcam Was do czytania. Mam też nadzieję, że po rozpoczęciu tej cudownej przygody, książki stanął się dla Was całym życiem i nie będziecie sobie mogli wyobrazić dnia bez jakiejkolwiek książki. Nie zrażajcie się grubością książek, przestańcie traktować je jak zwyczajny, trochę grubszy zeszyt z kartkami, na których nic nie jest napisane. Zablokujcie Wasze dotychczasowe wyobrażenie o książkach, a przekonacie się, że to najlepsi przyjaciele w całym Waszym życiu.
Ja uważam, że czytanie to najpiękniejsza i najcudowniejsza przygoda w moim życiu, która na pewno, nigdy się nie zakończy.

Teraz po zakończeniu tego długiego wypracowania zapraszam do obejrzenia "nagrody za wytrwałość", czyli... obrazków ;D.















Mam nadzieję, że wszystkich nieczytających choć trochę zachęciłam do czytania :). 
A teraz biegnijcie pod cieplutkie kocyki czytać książeczki ;D.

No i oczywiście cytat:
"Całemu światu odbija. To nie nasza wina. My się do tego nie przyczyniliśmy. Dostaliśmy go w spadku".
"Zagrożeni" C. J. Daugherty

oli$360

sobota, 27 grudnia 2014

Step Up - reviev

Hi Dreamers!

Jak Wam minęły święta? Dostaliście dużo prezentów?
Wybaczcie, że wczoraj nic nie napisałam. Byłam u cioci na obiedzie. Wróciłam dość późno, a jak wróciłam to już po prostu nie miałam na nic ochoty, to z przejedzenia ;D.
Ale dzisiaj... nowa recenzja! Tym razem filmu, tak właściwie serii filmów. Z góry Was informuję, że planuję, aby kilka najbliższych postów to były recenzje książek lub filmów. Oczywiście pomiędzy nimi będą "zwykłe" posty, więc mam nadzieję, że nie zanudzę Was tymi recenzjami. Recenzje będą głównie o książkach :), dlatego do ich czytania zapraszam wszystkich moli książkowych ;D oraz dla tych, którzy uważają, że czytanie nie jest fajne. Mam nadzieję, że dzięki tym recenzjom ci, którzy tak myślą, będą znacznie chętniej czytali książki. Ale recenzje następnym razem.
Teraz przechodzimy do właściwego tematu tego posta, czyli do recenzji serii filmów.

Seria filmów, o której dzisiaj chciałabym Wam napisać, ma tytuł "Step Up". Cała seria składa się z 5 filmów. Wszystkie są ze sobą powiązane: opowiadają o... tańcu. 
Nie wspomniałam, że oprócz tych wszystkich rzeczach, o których możecie przeczytać w pierwszym poście, kocham tańczyć. Tańczę taniec nowoczesny - hip hop. Jeszcze w zeszłym roku chodziłam na zajęcia do szkoły tańca, ale po zmianie szkoły, niestety, nie wystarczyło już czasu, bo mam znacznie więcej nauki, ale to nic nie zmienia, bo nadal kocham tańczyć. 
To właśnie na zajęciach obejrzałam pierwszą część i... zakochałam się w tej serii. Pewnie sobie pomyślicie: "No tak ja nie tańczę to te filmy są do kitu i nawet nie ma po co ich oglądać". To nieprawda! Moja przyjaciółka, która nie lubi tańczyć i w ogóle się nim nie interesowała, również polubiła tę serię.
No i znowu wracamy do tematu. Taniec może jest głównym motywem całej serii, ale to nie znaczy, że tylko wokół niego kręci się cała akcja. Są również wątki miłosne. Mniej więcej fabuła każdej części zbudowana jest w podobny sposób, ale mimo to filmy nie są ani trochę nudne. Czytając opisy możecie pomyśleć, że wszystkie są o tym samym, ale to nie do końca prawda, w każdym dzieje się coś innego. No dobrze, w każdej jest taniec, konkursy taneczne i miłość, ale mimo to są wciągające i przyjemnie się je ogląda, a poza tym, są wyposażone w zwroty akcji. 
Bardzo Wam je polecam. Nie zrażajcie się podobnymi fabułami i je zobaczcie. Myślę, że każdy znajdzie w nich coś dla siebie. Wiem, że nie wszyscy lubią tańczyć, ale nawet tym, którzy go nie lubią, filmy się spodobają. Naprawdę zachęcam Was do ich obejrzenia.
Plusy:
  • opowiadają o tańcu
  • ciekawi bohaterowie
  • przyjemnie się je ogląda
  • ciekawa fabuła
 Minusy:
brak

W skali od 1 do 10 całą serię oceniam na 10.

A teraz krótkie opisy każdego z filmów, niestety przepisane z pudełek, za co Was przepraszam :(.

Step Up: Taniec zmysłów


Tyler to chłopak z nizin, buntownik z najgorszej dzielnicy Baltimore, który codziennie balansuje na granicy prawa, a jedynym jego marzeniem jest wyrwanie się z dołującej rzeczywistości.
Nora jest utalentowaną tancerką, dziewczyną z dobrego domu, która może sobie pozwolić na przywilej kształcenia się w elitarnej Akademii Muzyki i Tańca. Jedyne, co stoi jej na przeszkodzie na drodze do świetlanej przyszłości, to brak odpowiedniego partnera na zbliżającą się dyplomową prezentację.
Na skutek kolejnego konfliktu z prawem, Tyler skazany zostaje przez sąd na prace społeczne w Akademii. Gniewny outsider z wiadrem i mopem w garści dziwnym zrządzeniem losu ujawnia swoje talenty taneczne przed Norą, która będąc pod wrażeniem popisów street dancera postanawia uczynić go swym partnerem w zbliżającym się przestawieniu...

Ten film w skali od 1 do 10 oceniam na 10.
Uważam, że to bardzo dobry film na początek serii. Poznajemy tam akademię MSA, w której będzie się działa akcja kolejnej części oraz bohatera, która na momencik pojawi się w następnej części.
Ten film jest świetny. Mimo że jest w nim trochę mniej hip hopu, a więcej baletu, jest cudowny. Pokazuje jak można połączyć te dwa style, tak, żeby to ciekawie wyglądało. Jest wart obejrzenia.

Step Up 2: The Streets


 Ona - Andie - to zbuntowana tancerka z biednej dzielnicy. Jest outsiderką, próbującą odnaleźć się w sztywnych ramach elitarnej Akademii Sztuki. On - Chase - jest wschodzącą gwiazdą, najlepszym i najgorętszym tancerzem Akademii. Marzy o przełamaniu schematów, o czymś więcej niż dają klasyczne i ugrzecznione układy choreograficzne ćwiczone pod okiem surowych profesorów. Oboje marzą, aby odrzucić wszystkie ograniczenia, dać się ponieść emocjom i wyobraźni. Połączy ich pasja i udział w legendarnym undergroundowym turnieju tańca ulicy: The Streets. Wygrać w nim mogą tylko najlepsi, dlatego Andie i Chase będą musieli dać z siebie wszystko.

Ten film oceniam oczywiście na 10.
To jeden z moich ulubionych filmów z całej serii. Tak jak pierwsza część serii, dzieje się w akademii MSA. Najbardziej podoba mi się w tym filmie to, że jest w nim więcej hip hopu niż w pierwszej części. Według mnie jest świetny i oczywiście zachęcam Was do obejrzenia go.

Step Up 3:


Luke jest ulicznym tancerzem. Jego dom to stary magazyn w Nowym Jorku Tu spotykają się ludzie, którzy kochają taniec. Jedyną rodziną Luke'a są członkowie grupy House of Pirates, z którymi codziennie ćwiczy, przygotowując się do pokonania swoich odwiecznych rywali z konkurującej ekipy House of Samurai. Kiedy zbliżają się międzynarodowe mistrzostwa, Luke wyrusza na ulicę, by znaleźć nowych tancerzy, którzy dołączą do grupy i pomogą mu wygrać turniej. Od tej batalii zależy ich życie. Chłopak poznaje Natalie i Moose’a. Między Lukiem i dziewczyną zaczyna iskrzyć, jednak młoda tancerka kryje sekret, który może zniszczyć zarówno ich miłość, jak i szansę na wygranie mistrzostw. 

Jak poprzednie ten film również oceniam na 10.
Tak jak poprzednie, również bardzo mi się podoba. Najbardziej podoba mi się w nim to, że bohaterowie tańczą hip hop. Tym razem akcja nie toczy się w MSA, ale w większości w nowojorskich klubach. Jak wszystkie poprzednie bardzo polecam ten film i zachęcam do jego obejrzenia.

Step Up 4: Revolution


Pochodzą z Miami na Florydzie. Tańczą na ulicy, w galeriach sztuki i centrach handlowych. Nie ma dla nich rzeczy niemożliwych a każda, nawet najdziwniejsza lokalizacja może stać się parkietem. Nazywają się „The Mob”. Grupie przewodzi niejaki Sean. Pewnego dnia chłopak spotyka piękną nieznajomą o imieniu Emily. Dziewczyna przyjechała do Miami, aby zostać profesjonalną tancerką. Teraz będzie miała okazję uczestniczyć w czymś więcej niż tylko w zawodach tanecznych - dzielnica członków „The Mob” zagrożona jest wyburzeniem. Jeżeli tancerze nie zaczną działać, to ich rodzinne strony już nigdy nie będą takie jak dawniej. To nie jest tylko rewolucja w tańcu – to taniec stanie się rewolucją!

Kolejny film, który oceniam na 10.
Jest jednym z moich ulubionych. Połączono w nim hip hop z odrobinką baletu, ale to połączenie świetnie się komponuje. Uważam, że jak poprzednie jest świetny. Tym razem bohaterowie tańczą praktycznie wszędzie. To cudowny film, który tak jak poprzednie, polecam.

Step Up: All In


Do rywalizacji we wnętrzach luksusowego hotelu Valhalla w Las Vegas, którego właścicielką jest ekscentryczna Alexxa Brava, przystąpią uwielbiani przez widzów uczestnicy wcześniejszych tanecznych turniejów: Sean, Andie, Moose, Jenny Kido, Eddy, Camille, Jason, Hair, Monster, Vladd i bliźniaki Santiago. Sprawią oni, że parkiety „miasta grzechu” rozgrzeją się do czerwoności.

Temu filmowi oczywiście również daję 10.
W tym filmie bardzo podoba mi się to, że występują w nim moi ulubieni bohaterowie ze wszystkich poprzednich części. Podoba mi się też w nim to, że oczywiście jest dużo hip hopu. To chyba na chwilę obecną moja ulubiona część. Podoba mi się w niej po prostu wszystko. Polecam Wam ją tak samo jak wszystkie poprzednie.


Jeszcze raz bardzo Wam polecam obejrzenie całej serii. Bardzo mi się spodobała i  myślę, że i Wy ją polubicie. Bardzo Wam ją polecam. Idealnie nadaje się do oglądania w zimowe wieczory pod ciepłym kocykiem.

Mam nadzieję, że podobał Wam się ten post. Mam też nadzieję, że zachęciłam Was do obejrzenia serii "Step Up". Jak zwykle proszę Was o napisanie w komentarzach, jeśli nie podobają Wam się tego typu posty - recenzje.

Dzisiaj mam dla Was dwa cytaty, a obydwa są filmów "Step Up":
"Istnieje nowoczesne medium zwane internetem"
"Step Up 4: Revolution

"Gdy tańczysz wszystko staje się magiczne. Każdy krok ma swoją kolejność. Świat pulsuje w jednym rytmie. W tej idealnej chwili czujesz pełnię życia".
"Step Up: All In"

oli$360 





czwartek, 25 grudnia 2014

House of Night - reviev

Hi Dreamers!

Dzisiaj post o tematyce mniej świątecznej, ale o książce, a tak właściwie o serii książek.

Seria, o której chcę napisać ma tytuł "Dom Nocy" i została napisana przez P. C. Cast i jej córkę Kristin Cast. Opowiada o Zoey Redbird, zwyczajnej nastolatce, która została naznaczona i stała się adeptką, a wkrótce miała się przemienić w wampira. Przenosi się do Domu Nocy - szkoły z internatem dla adeptów, która mieści się w Tulsie w Oklahomie. Dziewczyna poznaje tam nowych przyjaciół - Stevie Rae, Damiena, Shaunee oraz Erin, ale również wrogów do których zalicza się Afrodyta - jej późniejsza przyjaciółka. 
Zoey nie jest typową adeptką. Jak się okazuje, krótko po naznaczeniu i przybyciu do Domu Nocy objawiają się u niej szczególne zdolności - umie porozumiewać się z wszystkimi pięcioma żywiołami: powietrzem, ogniem, wodą, ziemią oraz duchem. Zmiana dotychczasowego życia dziewczyny powoduje, że musi zmierzyć się też z narastającymi problemami rodzinnymi oraz sercowymi. Dziewczyna poznaje przystojnego i niezwykle utalentowanego pod względem aktorskim Erika Night'a. Zadurza się w nim, lecz na drodze do szczęścia staje Heath - kolega z poprzedniej "normalnej" szkoły - kapitan drużyny futbolowej i dawna miłość Zoey oraz najprzystojniejszy nauczyciel Loren Blacke a w kolejnej części świetny łucznik Stark. Mentorką Zoey oraz kapłanką Domu Nocy jest Neferet, której mroczną tajemnicę dziewczyna odkryła wraz z Afrodytą i przyjaciółmi. Przez cały czas pieczę nad Zoey sprawuje jej Babcia. To właśnie dziękiB abci Redbird - po niedługim czasie - Zoey odkrywa powiązanie z A-yą, dziewczyną która uwięziła nieśmiertelnego Kalonę, upadłego anioła. Kiedy w snach nawiedzają ją wspomnienia dziewczyny, Zoey wie, że klucz do pokonania Kalony leży w przeszłości, jednak dręczą ją wątpliwości co do tego, czy powinna i chce go na dobre unicestwić. 
O tym, w największym skrócie, opowiada cała seria. Uważam, że jest świetna, wprawdzie nie przeczytałam jeszcze całej (skończyłam na razie na 9 części), ale i tak uważam, że jest bardzo ciekawa, a szczególnie dla osób, które lubią czytać książki o wampirach. W "Domu Nocy" wampiry są przedstawione trochę inaczej niż np. w "Zmierzchu" Stephenie Meyer, ale, jak każde wampiry, uwielbiają krew :).  Seria może jest trochę długa, ale jest naprawdę warta przeczytania, składa się z 12 części:




Okładki też są śliczne. Jestem osobą, która zwraca uwagę na estetykę, więc znacznie przyjemniej czyta mi się książki, które mają ładne i ciekawe okładki. 

Bardzo polecam Wam tę serię. Nie zrażajcie się mnóstwem części. Książki są napisane lekkim i przyjemnym językiem, szybko się je czyta i są bardzo ciekawe. Myślę, że Wam się spodobają. 

Podobają Wam się tego typu posty - takie jakby recenzje? Jeśli nie, jak zwykle wystarczy napisać w komentarzu, a ja przestanę je dodawać.

Dzisiejszy cytat pochodzi właśnie z serii "Dom Nocy":
"Ciemność nie zawsze oznacza zło, a światło nie zawsze niesie za sobą dobro"
"Naznaczona" P. C. Cast i Kristin Cast

oli$360
 



















środa, 24 grudnia 2014

Christmas outfits

Hi Dreamers!

Dzisiaj propozycja na outfit, który można założyć na wigilijną kolację. Zawsze wszystkie dziewczyny, ja również ;), po skończeniu przygotowywania pysznego jedzonka, zastanawiają się co założyć na Wigilię, dlatego dzisiaj postanowiłam przygotować o tym post. Przejrzałam ubrania w trzech sklepach internetowych: Sinsay'u, Croppie, i Housie i znalazłam kilka ciekawych ubranek, które, przynajmniej według mnie :), nadają się do założenia na wigilijną kolację. Niestety, nie mogłam znaleźć w tych sklepach jakichś ładnych bucików, więc mam nadzieję, że mi to wybaczycie :). Starałam się, żeby z każdego z tych sklepów wybrać coś innego, nie tylko same zestawy z sukienkami, dlatego tylko jeden zestaw jest z sukienką, drugi ze spodniami, a trzeci ze spódniczką :).
A teraz zapraszam do obejrzenia outfitów :D.

Sinsay:



Według mnie ta sukienka świetnie będzie wyglądała w zestawie z tą marynarką, a do tego idealnie pasuje na wigilijną kolację :).

Cropp:

 *klik*
*klik*
*klik*

Ten zestaw też pasuje :). Jest może troszkę mniej elegancki, ale na pewno wygodny :) no i oczywiście prosty.

House:

*klik*
*klik*
*klik*

Ten zestaw ze spódniczką też będzie się dobrze prezentował :). Może nie jest aż tak elegancki jak sukienka, ale na pewno będzie wyglądał inaczej niż stroje wszystkich innych dziewczyn.

To już wszystkie propozycje. Mam nadzieję, że Wam się podobały :). Wybrałam właśnie te ubranka, bo mi się spodobały, ale również dlatego, że wydają mi się na tyle ładne, że spodobają się Wam. Wiem, że możecie pomyśleć, że są brzydkie czy coś, więc przepraszam za mój brak gustu, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie :).
Jeśli nie chcecie tego typu postów, wystarczy napisać w komentarzach.

Jeszcze raz życzę Wam wesołych, rodzinnych świąt, wspaniałych prezentów, zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń i w ogóle wszystkiego, wszystkiego najlepszego i pysznego jedzonka ;). Merry Christmas, Dreamers :D.

A na zakończenie, oczywiście cytat:
"Znasz tego chłopaka, który mieszka kilka domów dalej i wygląda jak największy psychopata na świecie? Stoisz ze swoim chłopakiem na werandzie i już masz go pocałować na dobranoc, kiedy nagle widzisz tego debila, jak stoi i się gapi. Czasem dostrzegasz go kątem oka, kiedy plotkujesz w najlepsze z przyjaciółkami. Na pewno nie pojawia się przypadkowo. On jest jak czarny kot, który doskonale wie, którą wybierzesz drogę. Gdy przejeżdża na rowerze obok twojego domu, natychmiast myślisz sobie: "To znak, że obleję egzamin z biologii". Gdy krzywo na ciebie popatrzy, miej się na baczności.
W każdym mieście jest taki chłopak, chłopak jak czarny kot"
"Bez skazy" Sara Shepard

oli$360

























wtorek, 23 grudnia 2014

Christmas presents - last minute

Hi Dreamers!

Święta zbliżają się coraz większymi krokami, a jest jeszcze tyle roboty: pyszne jedzonko na wigilijny stół, dekoracje domów, ubieranie choinki, no i oczywiście prezenty :D. 
Mimo że nie jest to najważniejsza część świąt, to jakoś każdy stara się, żeby mieć jakieś niespodzianki dla najbliższych.  Domyślam się, że wiele osób jeszcze biega po sklepach, szukają idealnego upominku.
Dzisiaj kilka propozycji, co podarować różnym członkom rodziny: mamie, tacie, siostrze i bratu. Starałam się wyszukać takich rzeczy, które bez trudu można szybciutko wypatrzyć w sklepach.
Mam nadzieję, że wybaczycie mi kolejny post wypełniony obrazkami ;D.
Zacznijmy od prezentu dla mamy:
Moją pierwszą propozycją na prezent dla mamy jest książka. Domyślam się, że wszystkie kobiety lubią powieści obyczajowe, dlatego też wybrałam te dwie książki:


Myślę, że spodobają się każdej mamie  :)

Kolejna propozycja to perfumy. Podzieliłam je na dwie grupy: w pierwszej znajdziecie perfumy do 100zł w drugiej powyżej 100zł. 
Zacznijmy od pierwszej grupy:
Dwie pierwsze propozycje to perfumy Elizabeth Arden: Sunflowers i Green Tea. Ładnie pachną i jak na perfumy we flakonikach 100ml nie są zbyt drogie. Sunflowers można kupić w przedświątecznych promocjach za około 60zł, a Green Tea za około 70zł.


Teraz grupa tych drożysz perfum. Znalazły się w nich dwa zapach od Calvina Kleina: Eternity i Euphoria. Bardzo ładnie pachą. Niestety, ich cena nie jest już zbyt przyjemna. Jeśli chcecie podarować mamie takie perfumy, najlepiej złóżcie się na nie z innymi członkami rodziny, np. z tatą lub siostrą.




 Kolejne perfumy z grupy tych droższych to Acqua di Gioia Armaniego. Śliczne perfumy, naprawdę ładnie pachą, ale jak zwykle cena. Polecam to samo, co przy poprzednich, czyli złożenie się na nie.


 Następna propozycja na prezent to cieplutki komin. Żadna mama nie lubi marznąć, dlatego taki komin jest idealny, bardzo wygodny i przyjemny. Wszystkie kominy, które wybrałam można kupić w Reserved.

Kolejna propozycja to cieplutkie rękawiczki. Nasze rączki też nie lubią marznąć, dlatego rękawiczki idealnie sprawdzą się w roli świątecznego prezentu dla mamy. Te przeze mnie proponowane, tak jak kominy, możecie kupić w Reserved.

Po prezencie dla mamy nadszedł czas na prezent dla taty. W tym przypadku propozycji jest niewiele:
filmy i książka.
Najpierw filmy:
Proponuję "Dawcę Pamięci" i "Skyfall". Myślę, że to filmy, które spodobają się każdemu tacie.



No i dochodzimy do książki. Proponuję "Księżniczkę z lodu", kryminał napisany przez Camillę Lackberg. Jest podobno bardzo ciekawa. W zeszłym roku dałam ją tacie i bardzo mu się podobała. Więc może innym tatom też się spodoba :).


Teraz prezenty dla siostry. Na początku dla tej młodszej. Myślę, że świetnie w roli prezentu sprawdziłby się film "Barbie i Tajemnicze Drzwi" oraz film "Kraina Lodu"



Rolę prezentu dla młodszej siostry dobrze spełni zestaw gumek do robienia bransoletek.



Teraz kolej na starszą siostrę. Myślę, że w tym przypadku dobrze się nada książka "Zniszcz ten dziennik" Keri Smith oraz "Gwiazd naszych wina" Johna Greena.



Standardowo świetnie się nada biżuteria, czyli gumki do włosów, kolczyki, bransoletki, naszyjniki i pierścionki. Te, które proponuję, znalazłam w sklepie House.









Idealnym prezentem dla starszej siostry będzie portfel. Te również są z House'a.



No i dochodzimy do perfum. Myślę, że dobre będą perfumy Adidas. Moje propozycje i ulubione zapach to: Fizzy Energy, Floral Dream i Pure Lightness.



Teraz już ostatnia grupa prezentów, czyli prezenty dla brata. Nie jest ich tak dużo jak tych dla mamy i siostry, ale myślę, że wystarczy.
Zacznijmy od książki. Myślę, że dla chłopaków dobra będzie książka "Więzień labiryntu".


Co do filmu, myślę, że trylogia "Władca Pierścieni" będzie w porządku.


No i oczywiście prezent dla małych i dużych braci, czyli gar Fifa15. Wszyscy fani piłki nożnej się z niej ucieszą ;).


To już koniec propozycji. 
Podobają Wam się posty tego typu? Jeśli nie, napiszcie w komentarzach, a ja przestanę takie dodawać.

Jeszcze życzę Wam najweselszych świąt, spełnienia marzeń, zdrowia, szczęścia i wszystkiego, wszystkiego najlepszego, a także Szczęśliwego Nowego Roku :D.

Jak zwykle cytat:
" - Przecież wiesz, że nikt ci w to nie uwierzy - dodał. (...).
- Nie zamierzam tego rozgłaszać - powiedziałam powoli, starając się opanować w gniew.
Zaskoczyłam go.
 - Więc po co to wszystko?
- Dla mnie samej - wyjaśniłam. - Nie lubię kłamać, a skoro muszę, wolałabym poznać powód.
 - Nie możesz mi po prostu podziękować i zapomnieć o sprawie?
 - Dziękuję. - Spodziewałam się, że czymś mi to wynagrodzi.
 - Nie masz zamiaru sobie odpuścić, prawda?
 - Nie.
 - W takim razie... Mam nadzieję, że lubisz rozczarowania".
"Zmierzch" Stephenie Meyer

oli$360